“I’ve been a thousand places
and shook a million hands,
I don’t know where I’m going
but I know just where I’ve been.
I’ve flown a million miles
and I’ve rode so many more,
everyday, a castaway,
a vagabond, battleborn…““Battleborn”, FFDP
and shook a million hands,
I don’t know where I’m going
but I know just where I’ve been.
I’ve flown a million miles
and I’ve rode so many more,
everyday, a castaway,
a vagabond, battleborn…““Battleborn”, FFDP
![Bytom znak](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s10.jpg)
Jestem z Bytomia. Chyba. Głównie właśnie w tym mieście się wychowałam, choć urodziłam się w Tarnowskich Górach, a jakąś część dzieciństwa spędziłam także w Katowicach.
Na pewno jestem ze Śląska. Górnego Śląska.
Taki widok miałam w dzieciństwie za oknem. Dokładnie ten.
Na pewno jestem ze Śląska. Górnego Śląska.
Taki widok miałam w dzieciństwie za oknem. Dokładnie ten.
![Bytom familoki](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s14a.jpg)
Teraz rozumiecie, że nie mogę być całkiem normalna;)
Bytom leżał (nie żeby się gdzieś przemieścił, ale…) pomiędzy Hutą Bobrek, hutą w Miasteczku Śląskim, Hutą Kościuszko w Chorzowie i Hutą Katowice – wszystkimi w owych czasach prężnie działającymi i nikt nie zaprzątał sobie wtedy głowy monitorowaniem stężeń pyłów.
Bytom leżał (nie żeby się gdzieś przemieścił, ale…) pomiędzy Hutą Bobrek, hutą w Miasteczku Śląskim, Hutą Kościuszko w Chorzowie i Hutą Katowice – wszystkimi w owych czasach prężnie działającymi i nikt nie zaprzątał sobie wtedy głowy monitorowaniem stężeń pyłów.
Takim powietrzem oddychałam w dzieciństwie(możliwe, że to spowodowało jakieś potężne uszkodzenia w moim systemie nerwowym i mutacje genów), dlatego żadne powietrze nie jest mi obecnie straszne i większego wrażenia nie robią na mnie wzmianki o jego zanieczyszczeniu.
Pamiętam żółtobrązowy dym, który szedł od Bobrku. Pamiętam jego specyficzny „zapach” i prędkie zamykanie okien (jakby to coś miało pomagać).
Pamiętam piece martenowskie w Hucie Kościuszko, które było widać z głównej drogi. Fascynowały mnie w dzieciństwie i słuchając „Autobiografii” Perfectu wiedziałam dokładnie jak wyglądają te, o których śpiewał Markowski.
Pamiętam żółtobrązowy dym, który szedł od Bobrku. Pamiętam jego specyficzny „zapach” i prędkie zamykanie okien (jakby to coś miało pomagać).
Pamiętam piece martenowskie w Hucie Kościuszko, które było widać z głównej drogi. Fascynowały mnie w dzieciństwie i słuchając „Autobiografii” Perfectu wiedziałam dokładnie jak wyglądają te, o których śpiewał Markowski.
Pamiętam dzieci z familoków, z którymi bawiłam się w opuszczonych składach kolejowych (gdzie byli wtedy rodzice?!). Pamiętam krajobraz złożony z szybów górniczych i kominów. Pamiętam hucznie obchodzone Barbórki. Pamiętam wszechobecne hałdy. Pamiętam sklepy górnicze i okres prosperity na Śląsku podczas komuny.
Ale to, co pamiętam najbardziej to szarość i beznadzieja. Robotniczy krajobraz, wszystko takie depresyjne, jakby opary z fabryk i hut osiadły nie tylko na budynkach, lecz także na ludziach i ich sercach.
Ale to, co pamiętam najbardziej to szarość i beznadzieja. Robotniczy krajobraz, wszystko takie depresyjne, jakby opary z fabryk i hut osiadły nie tylko na budynkach, lecz także na ludziach i ich sercach.
![Chorzów](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s3ab-1.jpg)
Ale nie mogło być chyba tak źle, bo pamiętam także piękne lasy w Stolarzowicach. Park w Świerklańcu. Liczne jeziora i trasy spacerowe. Leśniczówkę w Reptach, gdzie najpierw uczyłam się jeździć na rolkach, a kilka lat później jeździć samochodem (w Reptach, nie w leśniczówce;p).
![Familoki](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s12.jpg)
To wszystko było kiedyś, w zamierzchłej przeszłości. A czasami wydaje mi się, że to się nigdy nie zdarzyło.
Od lat nie byłam w Bytomiu. Z jednej strony nie minęło jakoś niesamowicie dużo czasu od mojej ostatniej wizyty w tym mieście, a z drugiej – zarówno ja, jak i Śląsk – bardzo się przez ten czas zmieniliśmy.
I faktycznie – będąc tam teraz, czułam się, jakbym nie była tam od wieków. Z jakąś przedziwną fascynacją patrzałam na znajome miejsca, które ledwie poznawałam. I to nie tylko dlatego, że wyglądały inaczej. Niektóre nic się nie zmieniły, ale były częścią historii, którą już zapomniałam.
Od lat nie byłam w Bytomiu. Z jednej strony nie minęło jakoś niesamowicie dużo czasu od mojej ostatniej wizyty w tym mieście, a z drugiej – zarówno ja, jak i Śląsk – bardzo się przez ten czas zmieniliśmy.
I faktycznie – będąc tam teraz, czułam się, jakbym nie była tam od wieków. Z jakąś przedziwną fascynacją patrzałam na znajome miejsca, które ledwie poznawałam. I to nie tylko dlatego, że wyglądały inaczej. Niektóre nic się nie zmieniły, ale były częścią historii, którą już zapomniałam.
![Wieża ciśnień Bytom](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s16.jpg)
Można powiedzieć, że Śląsk bardzo się zmienił. Można powiedzieć, że nic się nie zmienił. I oba te stwierdzenia będą prawdziwe.
Nowe drogi, nowe inwestycje. Najbardziej zaskoczyła mnie autostrada A1 w miejscu, gdzie kiedyś było schronisko dla psów, w którym udzielałam się społecznie jako nastolatka.
A z drugiej strony – te same obdrapane, depresyjne familoki. Te same szarobure elewacje i bramy, po których w moich czasach wystawała młodzież z braku lepszych zajęć.
Śląsk obecnie to miejsce kontrastów. Widać to nawet było na przykładzie hoteli, w których się zatrzymaliśmy – pierwszy – przepięknie zrobiony Hotel Rezydencja…
![Hotel Rezydencja Piekary](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s1.jpg)
![Hotel Rezydencja Piekary](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s20.jpg)
…drugi – Hotel Prime, który mieścił się w dawnym hotelu robotniczym. Muszę przyznać, że źle go z początku oceniłam. Po pięknej i stylowej “Rezydencji”, gdzie w ogrodzie przechadzały się pawie, mieszczący się w komunistycznej konstrukcji budowlanej Hotel Prime wywarł na mnie bardzo ponure wrażenie. A największy wpływ na to miały te korytarze:
![Hotel Prime Bytom](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/s13.jpg)
Pamiętacie horror „Klątwa” (The Grudge)? Od razu mi się tam przypomniał;)
A jednak to właśnie w Hotelu Prime było o niebo lepsze jedzenie niż w polecanej przez Magdę Gessler “Rezydencji” i przesympatyczna obsługa.
A jednak to właśnie w Hotelu Prime było o niebo lepsze jedzenie niż w polecanej przez Magdę Gessler “Rezydencji” i przesympatyczna obsługa.
A jeśli już o ludziach mowa, to ci na Śląsku też są specyficzni. Wydaje mi się, że w każdym regionie ludzie są inni i to w bardzo zauważalny sposób. Śląska mentalność po części mi na pewno odpowiada, bo w końcu w niej się wychowałam.
Ślązacy są konkretni, otwarci i serdeczni, ale w sposób nieco odmienny od innych mieszkańców kraju. Nie umiem Wam wytłumaczyć tej różnicy, może jakiś Ślązak mi tu pomoże?:)
To była dziwna podróż. Wcale nie sentymentalna. Raczej eksploracyjna, bo odkrywałam Śląsk na nowo. Żałuję, że wszystko było w biegu. Żałuję, że nie miałam więcej czasu na oglądanie miejsc z przeszłości.
Podczas tego wyjazdu zrobiłam tysiąc pięćset zdjęć, ale tylko kilka z nich to fotki prywatne, w większości robione z samochodu.
![Matka na Szczycie](https://matkanaszczycie.pl/wp-content/uploads/2015/03/DSC07777a.jpg)
A o aspekcie zawodowym i organizacyjnym tej podróży opowiem Wam w kolejnym wpisie:)
P.S. Podczas tego wyjazdu cały czas chodziła mi po głowie piosenka mojego ulubionego zespołu, której fragment znajduje się na początku tego wpisu. A tutaj możecie jej posłuchać.