Rodzina na Szczycie ma za sobą wymarzone i najcudowniejsze w życiu wakacje. Oczywiście wakacje z kilkulatkiem są jak połączenie obozu survivalowego z turnusem opiekuńczo-wychowawczym dla pensjonariuszy zakładu psychiatrycznego, ale nie zamieniłabym ich na żadne inne. To właśnie dzięki temu, że były to nasze rodzinne wakacje, były one takie cudowne.
Histerii było sporo – bo “chcę na plażę”, bo “nie chcę na plażę”, bo “teraz na wystawę Lego”, bo “nie chcę jeść ryby”, bo lody, automaty z zabawkami, stragany, piłeczki, itp., itd. Ale ta radość dziecka na widok morza i wielu innych atrakcji; to, że mogliśmy przeżywać to razem i wspólnie cieszyć się odkrywaniem wielu nowych miejsc, to było w tym wszystkim najpiękniejsze.
Hotel, a właściwie pensjonat, wybierany całkowicie w ciemno, przerósł nasze oczekiwania. Lokalizacja – super! Tuż przy plaży, Promenadzie Gwiazd i nieopodal wejścia do Wolińskiego Parku Narodowego. Sam pensjonat bardzo przyjemny, wygodny, śliczny. A co najważniejsze – pokój z tarasem gwarantował nam niezależne wejście, poranną kawę z szumem morza w tle i leniwe wieczory z towarzystwem zachodzącego słońca.
Jeśli wybieracie się do Międzyzdrojów i szukacie dobrego miejsca na nocleg, to mogę Wam gorąco polecić Villa Baltic Dream.
Jedynym minusem był brak wyżywienia na miejscu – głównie brak śniadań, bo inne posiłki i tak zjadalibyśmy na mieście, ale tego porannego nieco brakowało i trzeba było ratować się jogurtami i parówkami z pobliskiego sklepu.
Choć czas spędzaliśmy bardzo aktywnie i choć – jak wspominałam – z rozbrykanym, krnąbrnym czterolatkiem lekko nie jest, to wspaniale wypoczęliśmy i naładowaliśmy się masą pozytywnej energii. Może zabrakło nam jednego dnia, bo kilku planowanych atrakcji już nie zdążyliśmy zaliczyć, ale w życiu zawsze lepiej mieć uczucie niedosytu, niż przesytu, a dzięki temu już myślimy o kolejnym wypadzie nad morze za jakiś czas 🙂