Wiecie, że lubię folk. Wiecie, że lubię ciuchy. Wiecie, że lubię twórcze i inspirujące przedsięwzięcia. Lubię też podróże, kreatywne pomysły, nietuzinkowe wydarzenia, nowe miejsca i niecodzienne doświadczenia.

I wszytko to, co lubię, przyszło do mnie w ubiegły piątek za sprawą POKAZU MODY LULU DESIGN 🙂 

Gdy tylko otrzymałam zaproszenie na ten event, wiedziałam, że będzie fajnie. I nie zawiodłam się. Pokaz odbywał się w Bielsku, w którym od lat nie byłam, więc samo odwiedzenie tego miasta, już było dla mnie kuszącą perspektywą. 

Na szczęście kwestię dotarcia na miejsce mogłam złożyć na barki nieocenionego Ojca na Szczycie. Sama pewnie pogubiłabym się z dziesięć razy po drodze;)
Bielsko zachwyciło mnie zielenią drzew. Jak wiecie, na Szczycie z tym na razie kiepsko. Podczas gdy u nas dopiero drobne pączki i zalążki listków, w Bielsku (jak i z pewnością w całej reszcie kraju) zieleń w pełni, aż strach patrzeć;) 

Ale przede wszystkim, zachwyciła mnie GALERIA SFERA, w której mieści się KLUB KLIMAT – w nim właśnie miał się odbyć pokaz.

Przyznaję się wszem i wobec do tego mało wzniosłego upodobania – uwielbiam galerie handlowe!:) A ta bielska bije na głowę wszystkie, w których byłam! To właściwie dwie galerie połączone szklanym mostem nad rozdzielającą je drogą; utrzymane w moim ulubionym stylu industrialnym. Obok potok z wodospadem, a w środku masa atrakcji. Wiem, wiem, może to przez to, że mieszkam na wsi i jak trafiam do miasta, to małpiego rozumu dostaję, ale naprawdę całe miejsce zrobiło na mnie wielkie wrażenie;)
Są tu może jakieś osoby z Bielska? Bo muszę Wam powiedzieć, że zazdroszczę Wam tej galerii:)

 


Ale pora przejść wreszcie do najważniejszego. KLUB KLIMAT również mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie to miejsce kameralne, niewielkie, a tymczasem okazało się całkiem odwrotnie. Wielka sala wypełniona była po brzegi gośćmi przybyłymi na pokaz. 

Galę prowadziła JOANNA SENDECKAMRS Poland i IV-wice MRS World 2014, która zaprezentowała się w różnych odsłonach – oczywiście wszystkich folkowych.

 


Organizatorzy zadbali o to by dawka folku była naprawdę pokaźna – w przerwach między wyjściami modelek gości zabawiano góralską muzyką i tańcem. Dziewczyny z grupy tanecznej naprawdę dały czadu, podziwiałam je z zapartym tchem, bo jako całkowite taneczne beztalencie podziwiam każdego, kto dobrze tańczyć potrafi;)

 


KAPELA KOTLAWA
nie tylko uraczyła nas góralskimi przyśpiewkami, lecz także częstowała bundzem i oscypkami (które Matce i Ojcu na Szczycie nie są obce;p). 


Wydarzenie swoim śpiewem i graniem uświetnił także RAFAŁ GLUZA, którego Polska zna z programu Must Be The Music (Matka na Szczycie nie znała, bo TV nie ogląda;p). 


Jak widzicie, oprawa artystyczna była zacna, ale przecież najważniejsze były tu one – folkowe stroje od LULU DESIGN. 

 

 

 

 


Fotografowanie na tego typu wydarzeniach zawsze jest wyzwaniem. Światło nie dość, że kontrastowe i padające z różnych kierunków, często zmieniało jeszcze swe natężenie i barwę, uniemożliwiając ustawienie stałych parametrów zdjęć, a fotografowane obiekty znajdowały się oczywiście w ruchu. 

W tym miejscu muszę wspomnieć o chyba jedynym minusie pokazu – jak dla mnie modelki chodziły nieco za szybko.
Pamiętam jak dawno, dawno temu, gdy jeszcze dinozaury przechadzały się pomiędzy wielkimi liśćmi paproci, sama chodziłam po wybiegu. Uczono nas wtedy tempa, konkretnych póz, obrotów, które są niezbędne, by dobrze zaprezentować strój. Oczywiście, wszystko zależy od muzyki, gdy jest dynamiczna (jak było w tym przypadku), to i krok jest szybszy, ale pozy na końcu wybiegu mogły by być nieco przetrzymane, wtedy i lepsze zdjęcie można by zrobić i dokładniej przypatrzeć się detalom. 

 


Na pokazie można było podziwiać i stroje codzienne inspirowane folkiem, i kostiumy kąpielowe, i odsłony totalnie folkowe

 

 


Była i kamizelka, która kiedyś trafiła na Szczyt i doczekała się osobnego wpisu na blogu (TUTAJ). 


Na szczególną uwagę zasłużył ten materiał w szarotki i paprocie – rewelacja, coś całkowicie unikalnego! 


Mnie najbardziej spodobał się gorsecik w róże, bo ten rodzaj góralskiego wzoru zawsze mnie zachwyca.  


Ojciec na Szczycie
uznał, że najciekawszym projektem była ta plażowa narzutka – i jestem nawet skłonna przyznać mu rację:) Zwiewna mgiełka w zestawieniu ze strojem kąpielowym i piękną biżuterią – od razu stanęła mi przed oczami słoneczna i gorąca plaża:) 


Nie pogardziłabym także takim opalaczem w łowickie wzory:) 


Żałuję, że na pokazie nie pojawiło się więcej pięknych strojów od LULU DESIGN, które znam ze zdjęć, ale rozumiem, że wszystkiego pokazać się nie dało. Zainteresowanym polecam STRONĘ i FANPAGE firmy, gdzie można znaleźć więcej pięknych ciuszków. 

Słodzić już nie będę, że było pięknie, ciekawie i inspirująco, to już sami widzicie. Pokaz bardzo mi się podobał i niezwykle cieszę się, że mogłam go na żywo obejrzeć. 
Czego mi brakowało w tym wydarzeniu, to wyjścia na scenę twórców strojów, może kilku słów od nich o samej kolekcji. 
Przydałoby się także więcej ciuszków dookoła. Wprawdzie stojaki z ubraniami zostały wystawione, ale świetnym rozwiązaniem byłoby coś w rodzaju showroom’u, gdzie można by swobodnie przeglądać i mierzyć stroje. Ale myślę, że to wszystko jeszcze przed nami;)


LULU DESIGN
jest młodą, prężnie rozwijającą się firmą
i już teraz należą się im wielkie brawa za śmiałe podążanie wybraną ścieżką i inspirujące działania, za energię i przedsiębiorczość, za pasję i realizację obranych celów. Trzymam za nich mocno kciuki i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze na niejednym pokazie, a może i przy innych twórczych okazjach:) 

A na koniec mam dla Was niespodziankę – oto ROZKŁADÓWKA Matki na Szczycie w najnowszym, pięknie wydanym katalogu z kolekcją LULU DESIGN:) 


A na koniec obowiązkowe zdjęcia na ściance i chwila dla fotoreporterów;p