To książka pod wieloma względami wyjątkowa. Dla mnie, ale także dla moich stałych czytelników. Bo jest to powieść inna od wszystkich moich poprzednich – sięgam w niej po nową dla mnie konwencję, nowy styl.
Nie jest to ani łagodna, urokliwa forma, jaką znacie z moich powieści wydanych w cyklu „Opowieści z wiary”, ani też humorystyczna i lekka (w stylu „Babskiego lata” czy „Wiosny po wiedeńsku”).
Grażyna Stando z Alei Marzeń i Słów, która objęła nad tą książką patronat, napisała w recenzji (TUTAJ), że tą powieścią zabieram czytelników z łagodnego przedszkola do prawdziwej szkoły życia.
Pisarz Marek Żaromski określił tę powieść mianem thrillera obyczajowego i bardzo mi się to określenie spodobało, dobrze oddaje jej styl i klimat.

I wiecie, jestem z siebie dumna, bo zawsze chciałam napisać tego typu książkę, ale mimowolnie pisanie uciekało mi albo w liryczność, albo w humor.
Teraz wiem, że wcześniej to nie był „ten” moment. Bo głęboko wierzę, że wszystko ma swój czas pod niebem, a Pan Bóg prowadzi nas idealną dla nas, właściwą ścieżką, jeśli tylko Mu na to pozwolimy i dajemy się prowadzić. I dlatego ta powieść musiała „przyjść” do mnie dopiero teraz.

Tak – przyjść, bo moje książki same do mnie przychodzą, kiedy jest ich czas i „wołają” mnie, aby zostać napisane.
A obecnie, jak powiedziała pewna bardzo bliska mi osoba, jest czas dorosnąć.

Może to dziwnie zabrzmieć, bo mam 42 lata, więc już dawno powinnam była dorosnąć 😉 Ale tą powieścią w pewien sposób dorastam na ścieżce mej twórczości.
Nie znaczy to oczywiście, że już nigdy nie sięgnę po wcześniejszą konwencję w pisaniu. Wręcz przeciwnie – obecnie kończę kolejną powieść z gatunku tych, jakie znacie z serii „Opowieści z wiary” (choć będzie już wydana w innym wydawnictwie i w innej serii), jak również poważnie myślę nad napisaniem kontynuacji „Babskiego lata”, bo wielu z Was mi to sugeruje 🙂

Ale „Wszystko, czego nie mówimy” jest pewnym kamieniem milowym na mojej ponad dziesięcioletniej ścieżce pisarskiej twórczości.

Nie bez powodu kolejny raz używam słowa „ścieżka„, ponieważ wydawnictwo, w którym opublikowana jest ta książka, a także, w którym będą się pojawiać moje kolejne powieści, nosi nazwę CLARA ITER – Jasna Ścieżka.

I ta nazwa jest wyrazem tego, jak i dokąd chcę iść z moim pisaniem. Dla mnie książka wymaga czasu, by dojrzewać – w autorze, aby ją stworzył i w czytelniku, aby jej przekaz mógł pracować i przynosić owoce. I wymaga szacunku, bo nie jest produktem jak frytki w barze, tylko twórczym dziełem. Dlatego pragnę iść powoli i bez zgiełku, jaki coraz bardziej panuje na rynku wydawniczym, iść w spokoju, bez szaleńczego tempa i hałasu, a kto będzie chciał znaleźć mnie i moje powieści, zawsze będzie miał taką możliwość 🙂 

Nadszedł dla mnie kolejny etap, do którego już od pewnego czasu dojrzewałam. Moment, abym poszła we własnym kierunku i własną drogą, aby w pełni rozwinąć skrzydła i dalej się rozwijać.

I znowu – nie znaczy to, że już nigdy nie wydam w żadnym dużym wydawnictwie. Życie nauczyło mnie, żeby nigdy z niczym się nie zarzekać, bo jest nieprzewidywalne i pełne niespodzianek. Ale na razie chcę kroczyć swoją jasną, spokojną, cichą ścieżką, po której idzie się niespiesznie i ma się czas na rozmyślania 🙂

No dobrze, ale miało być o książce, a do tej pory niewiele tak naprawdę o niej powiedziałam 😉

Jest to powieść inna od moich poprzednich – z wielu kolejnych względów. Jednym z nich jest to, że moje wcześniejsze książki były skierowane głównie do kobiet, natomiast ta jest przeznaczona dla szerokiego grona odbiorców, bez względu na płeć, a nawet i w dużej mierze bez względu na wiek. Myślę, że starsze nastolatki, takie 16+ również mogą, a może nawet powinny, ją przeczytać, bo wśród bohaterów pojawia się również właśnie para nastolatków, która otrzymuje cenną życiową lekcję.

Kolejną różnicą jest to, że jest to moja pierwsza powieść, której akcja nie rozgrywa się w konkretnym, realnie istniejącym miejscu.
Tak, tak – ja, dla której miejsca są głównym źródłem inspiracji, nie osadziłam fabuły w żadnym z nich. Mamy po prostu miasto (choć pisząc, myślałam o pewnym konkretnym, ale dla czytelnika nie jest to wiadome) – i był to mój celowy zabieg, ponieważ chciałam tym przekazać uniwersalność tej historii, pokazać, że takie zdarzenia mogłyby – w mniejszym czy większym stopniu – stać się udziałem każdego w każdym mieście czy miejscowości.

Jest to też najdłuższa z książek, jakie napisałam i powiem Wam, że chyba już nigdy więcej tak długiej nie stworzę, bo późniejsze prace redakcyjne trwają przez to o wiele dłużej i o wiele więcej jest do sprawdzenia 😉
No dobrze, żartuję. Tak naprawdę, pisząc, nigdy nie myślę o tym, ile stron ma posiadać moja powieść. Po prostu daje się prowadzić bohaterom i to oni decydują, kiedy chcą dobrnąć do zakończenia 🙂

I jest to także moja pierwsza powieść, która… a tego już nie mogę zdradzić, bo bym spoilerowała. O tym, co jeszcze odróżnia ją od moich poprzednich książek (i to w znaczącym stopniu) musicie przekonać się sami, czytając ją 🙂

O czym opowiada, możecie dowiedzieć się TUTAJ, a najlepiej będzie, jeśli się tego dowiecie, po prostu po nią sięgając 🙂

I choć, jak napisałam, jest to książka pod wieloma względami odmienna od moich poprzednich, to są też aspekty, które łączą wszystkie moje powieści – bo przy pisaniu każdej z nich przyświecają mi te same wartości, a także zawsze pragnę zawrzeć w moich dziełach ważne przekazy. Nawet w tak lekkich i humorystycznych książkach jak „Babskie lato” – co zauważyli ci, którzy czytali tę powieść 🙂

We „Wszystkim, czego nie mówimy” przekaz jest wyjątkowo mocny i nadaje charakter całej powieści. Chyba dobrze streszcza go jedna z bohaterek, mówiąc tak:

” (…) trwanie w błędach coraz bardziej nas pogrąża, ukrywanie prawdy staje się ogromnym ciężarem, kłamstwo rozrasta się jak trujący bluszcz, a wszystko, czego nie mówimy, powoli nas niszczy i prowadzi nas do zguby.”

 

 

I na koniec WAŻNA INFORMACJA – ponieważ książka ukazuje się w nowo powstałym i niewielkim wydawnictwie, na początek będzie ją można zakupić w trzech miejscach:

– na stronie wydawnictwa – TUTAJ

– w księgarni internetowej PREZENTY Z DUSZĄ – TUTAJ

– STACJONARNIE w księgarni „Talitha Cum” w Zakopanem przy Sanktuarium Świętej Rodziny na Krupówkach.

Ale dobra wiadomość jest taka, że w każdym z tych miejsc można będzie nabyć książkę (a także wszystkie moje wcześniejsze powieści) z imienną dedykacją dla nabywcy wypisaną przeze mnie 🙂
Zamawiając przez internet wystarczy podać taką informację w komentarzu do zamówienia, natomiast w księgarni stacjonarnej zgłosić dzień wcześniej taką chęć.