Tak, to właśnie dziś, 21 kwietnia obchodzę swój pierwszy poważny jubileusz, który napawa mnie dumą i radością – dziesięciolecie pracy twórczej!

To właśnie 21 kwietnia 2014 roku na rynku pojawiła się moja pierwsza książka – „Wiosna po wiedeńsku wydana nakładem Wydawnictwa JanKa, i rozpoczęłam nowy etap życia, o którym zawsze marzyłam.

Na zdjęciu poniżej, po lewej stronie fotka zrobiona (z dokładnością niemal co do dnia) 10 lat temu z moją pierwszą powieścią, po prawej – obecnie z moją 13 publikacją, która – to fantastyczny zbieg okolicznosci – właśnie teraz pojawiła się w sprzedaży przedpremierowej! 🙂

Pisać chciałam, odkąd tylko pamiętam. Już jako kilkulatka tworzyłam swoje pierwsze „książki” – zeszyty, do których doklejałam okładki według własnego projektu, wypełnione historiami, których bohaterami były zazwyczaj… psy 🙂

Jeśli czytaliście „Blizny życia” i zawarte w nim posłowie, to wiecie, że pochodzę z artystycznej rodziny i z domu wypełnionego sztuką. Mój dziadek był śpiewakiem operowym, tenorem, solistą sceny Opery Śląskiej. Nawiasem mówiąc – jego kariera artystyczna trwała 50 lat (!), więc przy tym mój jubileusz wypada na razie dość słabo 😉

Moja mama maluje, jest autorką ilustracji w dwóch moich książeczkach dla dzieci – „Aniołek Gabryś i Szymek rozrabiaka” oraz „Aniołek Gabryś i Szymek starszy brat„.

Ja niestety nie odziedziczyłam ani talentu plastycznego, ani muzycznego, choć uwielbiam śpiewać i muzyka odgrywa w moim życiu wielką rolę, często jest inspiracją w mojej literackiej twórczości – takie inspiracje pojawiły się w „Jesieni w Brukseli„, „Powierzchni„, „Babskim lecie„, ale najbardziej widoczne i wpływające na fabułę są w dwóch najważniejszych dla mnie dziełach – „Bliznach życia„, gdzie motyw zaginionej piosenki jest kluczowy dla rozwoju akcji oraz w „Róży z piór„, której nawet sam tytuł pochodzi właśnie z utworu muzycznego – jednej z moich ulubionych szant.

Dzięki mojej rodzinie i temu, jak wielkim podziwem i wręcz szacunkiem literatura i muzyka były obdarzane w moim domu, jestem, jaka jestem i wiele rzeczy inspiruje mnie do tworzenia. Jestem za to bardzo wdzięczna.

Jestem również wdzięczna wszystkim moim wydawcom, którzy na przestrzeni tych 10 lat publikowali moje książki. Bez nich to, co osiągnęłam nie byłoby możliwe. Bo jakkolwiek w obecnych czasach można publikować i bez wydawcy, ale ja nie jestem zwolenniczką self-publishingu i dla mnie nigdy nie wchodził on w grę.
Dziękuję więc:
Wydawnictwu JanKa za to, że uwierzyli we mnie wtedy, kiedy jeszcze nikt mnie nie znał i zdecydowali się wydać powieści debiutantki, umożliwiając mi rozwinięcie skrzydeł i dalsze tworzenie.
Wydawnictwu eSPe za wieloletnią współpracę i „popchnięcie” mnie do tworzenia powieści, jakie już od jakiegoś czasu chciałam wtedy pisać, ale nie bardzo wiedziałam, jak zacząć. Bezpośrednia propozycja stworzenia książki z serii „Opowieści z wiary” była wreszcie tym bodźcem, którego wówczas potrzebowałam. I tak powstał wtedy „Szlak Kingi” – powieść, która – z tego co mi piszecie – dla wielu z Was wciąż jest ulubioną.
Wydawnictwu Emocje za współpracę przy mojej najnowszej książce, która była dla mnie pewnym eksperymentem twórczym. Bo twórczość to ciągły rozwój i jakkolwiek pracę nad powieściami z serii „Opowieści z wiary” uważam za najbardziej wartościową, to czuję potrzebę sięgania do różnych gatunków i przedstawiania zróżnicowanych historii, próbowania się wciąż w czymś nowym.

Dziękuję również wszystkim redaktorom i innym pracownikom tych wydawnictw, z którymi współpracowałam na przestrzeni tych lat. To nie zawsze była współpraca w atmosferze miłej herbatki u cioci, zdarzało się, że się ścieraliśmy i toczyliśmy boje, ale wszystkim nam zawsze chodziło o to samo – aby publikowane dzieło było jak najlepsze, jak najstaranniej dopracowane.
Jestem wdzięczna, że zawsze miałam szczęście natrafiać na mądrych, rzetelnych redaktorów, wiele się od nich nauczyłam.

Przez 10 lat stałam się autorką (lub w wybranych wypadkach – współautorką) 13 publikacji8 powieści, 2 książeczek dla dzieci, 2 zbiorów bajek jako współautorka oraz – również jako współautorka – zbioru opowiadań dla dorosłych czytelników.

Zdaję sobie sprawę, że przy obecnym tempie pracy niektórych pisarzy, ten wynik może nie wydawać się imponujący. Ale wiecie, co? Dla mnie jest 🙂 Jestem dumna z każdej powieści, wiem, że napisałam dokładnie to, co mogłam i chciałam.
Bo ja piszę w swoim tempie, z potrzeby serca, z wewnętrznego przymusu tworzenia, z miłości do słowa, a nie po to, aby się z kimś ścigać, czy wyrabiać jakieś normy. Każda książka powoli we mnie dojrzewa i „woła” mnie, kiedy nadchodzi jej czas. Każda moja powieść to włożone w nią moje emocje, wysiłek i zmagania, kawałek mojej duszy. Tak, traktuję pisanie bardzo osobiście i poważnie. To nie jest dla mnie „trzaskanie” kolejnych historii. Piszę to, co wzywa, żeby zostać napisane. Po prostu 🙂

10 lat to nie tylko samo pisanie. To także mnóstwo niezwykłych wydarzeń – spotkań autorskich, targów książki, projektów charytatywnych, prowadzenia warsztatów, spotkań z dziećmi w szkołach i przedszkolach, artykułów w gazetach, wywiadów, współorganizacji eventów, poznawania ciekawych osób i wyjątkowych spotkań, a nawet… pozowania do kalendarza czy udziałów w pokazach mody 🙂

W galerii na mojej stronie (TUTAJ) możecie zobaczyć wszystkie fotki z tych niezwykłych chwil.

Na koniec dziękuje wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do mojego tworzenia – czy to wspierając, czy to motywując, czy będąc dla mnie inspiracją, czy jeszcze inaczej. Dziękuję za każde dobre słowo i za liczne wiadomości na temat moich książek, które dostaję od czytelników. Dziękuję za wszystkie miłe gesty, jak prezenty czy pocztówki, za spotkania i rozmowy.

Dziękuję recenzentkom, patronom medialnym i blogerkom książkowym – to dzięki Wam jeszcze szersze grono osób mogło się dowiedzieć o moich publikacjach. Zamieściliście mnóstwo pięknych, nieraz wzruszających dla mnie recenzji i opinii, zrobiliście wiele zachwycających zdjęć moich książek, nagrywaliście wspaniałe filmiki.

Dziękuję mojemu mężowi za to, że zawsze był moim wsparciem i moją siłą, moim pierwszym czytelnikiem i pierwszym „redaktorem”. Dziękuję mu za te wszystkie zarwane noce, kiedy zmuszałam go do natychmiastowego przeczytania mojej ukończonej powieści 😉

I oczywiście dziękuję Wam, kochani czytelnicy, po prostu za to, że jesteście, bo przecież, jaki byłby sens w pisaniu książek, których nikt nie czyta?
To wszystko, to dzięki Wam i dla Was 🙂

*** A na koniec ciekawostka z innej beczki…
Bardzo się cieszę, że jubileuszowe zdjęcia udało się zrobić kilka dni wcześniej, kiedy tylko leciutko prószył śnieg, gdyż dziś – 21 kwietnia – u mnie pod Tatrami wygląda tak:
😉