Jesień
Październik to jeden z moich ulubionych miesięcy.
Uwielbiam go za kolorowe liście, za złotą jesień, za atmosferę przemijania, a jednocześnie obietnice i oczekiwanie, które z sobą niesie.
Tatry jesienią
Ale tegoroczny październik był dla mnie wyjątkowo wyjątkowy:)
Trzeba zacząć od tego, że to właśnie w październiku założyłam blog „Matka na szczycie”, który możecie teraz czytać.  Nim to się stało, uczestniczyłam w „Spotkaniu na Szczycie”, zjeździe blogerek w Kościelisku, choć sama wtedy blogerką jeszcze nie byłam;)
Spotkanie na Szczycie
Spotkanie na Szczycie
Pisały o nas nawet gazety:
Tygodnik Podhalański
Mój mąż prosił, by ten konkretny fragment podkreślić na żółto ;p
W październiku pojawiła się także zapowiedź mojej kolejnej książki. Możecie przeczytać ją TUTAJ.
Jesień w Brukseli
W październiku zaangażowałam się w nowe projekty, no i oczywiście – w październiku były Targi Książki, świetna impreza, z której relacje możecie przeczytać TUTAJ.
W październiku cieszyliśmy się ostatnimi ciepłymi dniami…
Kot na Szczycie
Kot
…pierwszym śniegiem (takim, co to zaraz się topi, dlatego można się z niego nawet ucieszyć;p)…
Tatry Śnieg
…złotem liści…
Jesienne liście
…i moimi ulubionymi, malowniczymi mgłami!
Tatry we Mgle
Tatry Mgła
W październiku zaangażowałam się jeszcze w kilka nowych projektów, których szczegółów nie mogę na razie Wam zdradzać.
Ale powiem, że zgromadziło się mnóstwo pozytywnej i twórczej energii, z której powstaje coś wspaniałego. Przy okazji, kolejny raz, mogę połączyć swoje role – matki, pisarki, blogerki, fotografa…  Jeden z tych tajemniczych projektów jest już na ukończeniu i nie mogę się doczekać, by zobaczyć go w jego fizycznej, końcowej formie! Może nawet pojawi się kolejna zapowiedź na mojej stronie www…;)
Taki to był mój październik. A teraz czekam na listopad, kolejny wyjątkowy miesiąc w roku…
I zmykam, bo już ciemno, pora spać…:) Dobranoc!
Śpiący kot
To pisałam ja – zasmarkana i rozgorączkowana Matka Na Szczycie, którą przeziębienie dopadło… także właśnie w październiku;)