Jakoś ostatnio chętniej operuję obrazem, niż słowem. Nie wiem czemu, taki czas. Pomysłów na mądre, wielozdaniowe wpisy w głowie sporo, ale jakoś brak weny, by przelewać je na klawiaturę. Obiecuję, że niebawem się poprawię i zaserwuję Wam coś mądrego (na miarę moich możliwości 😉 ) do czytania, tymczasem zapraszam Was do obejrzenia efektów moich ostatnich fotograficznych zabaw w ogródku teściowej.
Ten ogródek to żaden tajemniczy ogród. Zwykły taki przydomowy, sympatyczny i bardzo zadbany, ale jednak żadne czary. Sytuacja zmienia się, gdy w grę wejdą zdjęcia makro.
Kiedyś ich nie doceniałam, ale ostatnio coraz bardziej wkręcam się w ten rodzaj fotografii. Bo makro pozwala nam widzieć w inny, ciekawy sposób, odkrywać nowe maleńkie światy, które są tuż obok, na co dzień niezauważane. Zwykłe kwiatki zyskują całkiem nowe wymiary, owady – szczegóły, których nie widzimy gołym okiem. I nie do wiary, jakie odbicia możemy odkryć w zwykłych bańkach mydlanych!
Oglądajcie i dajcie znać, co myślicie o tym rodzaju fotografii 🙂