Kołobrzeg wejście do portu

Od naszych nadmorskich wakacji minął już ponad miesiąc i zaczynam tęsknić za morzem. Już myślę o tym, żeby znowu nad nie pojechać, tym bardziej, że ten pobyt bardzo pomógł Synowi na Szczycie na jego problemy zdrowotne. Katar, który męczył go miesiącami, skończył się właśnie podczas pobytu nad morzem! Na razie jednak pozostaje mi wspominanie i dziś zapraszam Was do wspominania razem ze mną 🙂

Wakacje w pełni i pewnie wielu z Was wypoczywa właśnie nad morzem, więc Matka na Szczycie, specjalistka od turystyki (przynajmniej tak widnieje na moim uniwersyteckim dyplomie) podrzuca kilka propozycji miejsc wartych odwiedzenia.

Kołobrzeg port

Kołobrzeg promenada latarnia morska

W Kołobrzegu spędziliśmy fascynujący i pełen atrakcji dzień. I, jak dla mnie, jeden dzień to zupełnie wystarczająco w tym mieście. Chodzi właśnie o to, że jest to miasto. Co kto lubi, ale ja całkiem zdziczałam na swoim Szczycie i duże miasta mnie męczą i odstręczają. Fajnie jest spędzić w nich kilka godzin, ale na dłuższą metę wolę ich unikać. Nie jestem też, z drugiej strony, fanką odosobnienia i leśnych ostępów, dlatego Międzyzdroje, w których spędzaliśmy cały urlop były idealnym rozwiązaniem – zapewniały właściwe proporcje pomiędzy dostępem do cywilizacji, a spokojem i bliskością natury. Coś, jak na Szczycie 🙂

Ale miało być o Kołobrzegu! Pierwszy plus – tuż przy porcie duży parking, wprawdzie kosmicznie drogi, ale przynajmniej problemów ze znalezieniem miejsca parkingowego nie było. Z dziesięć kroków i już byliśmy na nadbrzeżu.

Kołobrzeg latarnia morska

Statki wycieczkowe Kołobrzeg

Port turystyczny Kołbrzeg

Rejsy turystyczne

A tam same atrakcje – statki wycieczkowe, latarnia morska, stragany z pamiątkami (to ważny punkt dla Syna na Szczycie), knajpki, promenada i Miasto Myszy.

Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy zacząć od tego ostatniego, bo dziecko by nam żyć nie dało 🙂 Niestety nie mam zbyt wielu zdjęć z tego miejsca, bo w mysim miasteczku panuje rozświetlony kolorowymi lampeczkami mrok, co nie sprzyja fotografii. Ale jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję, to polecam tam zajrzeć. Ekspozycja wprawdzie niewielka, ale dzieciom daje wiele radości. Szczególnie myszy jeżdżące pociągiem były hitem i wielokrotnie wracaliśmy do tego pokoiku, by je od nowa podziwiać.

Miasto Myszy Kołobrzeg

Miasto Myszy Kołobrzeg

Miasto Myszy Kołobrzeg

Później zdecydowaliśmy się na rejs. Jak tylko zobaczyłam torpedowiec, od razu wiedziałam, że muszę się nim przepłynąć, głucha na jęczenie Syna na Szczycie, że woli statek piracki. Odkąd oglądam serial “The last ship“, stałam się wielką fanką morsko-wojennych klimatów 🙂 Torpedowiec to wprawdzie nie to samo, co mój ulubiony potężny niszczyciel z tego serialu, ale zawsze jakaś namiastka.

rejsy okrętem torpedowym Kołobrzeg

Torpedowiec zwiedzanie

okręt torpedowy Kołobrzeg

I tu się Matka na Szczycie nieźle załatwiła! Początkowo euforia, gdy mogłam pozwiedzać torpedowiec i wyobrażać go sobie w akcji. Później też euforia, gdy płynęliśmy kanałem portowym. Ale euforia się skończyła po wyjściu w pełne morze! Zastąpił ją atak choroby morskiej, plamy wirujące przed oczami i zmienianie kolorów niczym kameleon – tylko ja miałam do wyboru jedynie odcienie sine i zielone 😉 Nie jestem jednak pewna, czy bardziej załatwiły mnie fizyczne nieprzyjemne doznania, czy sam strach przed kołysaniem.

Rejsy morskie Kołbrzeg

Kanał portowy Kołobrzeg

Straż graniczna Kołobrzeg

Ojciec na Szczycie miał po tym rejsie posiniaczoną całą rękę, tak mocno wczepiałam się w niego ze strachu przy każdym gwałtowniejszym przechyle! 😉 Ale trzeba mu przyznać, że jak zawsze, stanął na wysokości zadania i dopiero na lądzie przyznał się, że on też kilka razy poczuł się niewyraźnie!
Syn na Szczycie nie bardzo wiedział, o co matce chodzi i rozkoszował się rejsem. Bogu dzięki, bo gdyby i jego choroba morska dopadła, to jak nic zarzygalibyśmy pokład. A tak, matka próbowała się jakoś trzymać 😉

Torpedowiec Kołobrzeg

Okręt torpedwy Kołobrzeg

Okręt torpedowy Kołobrzeg

Po zejściu z torpedowca miałam ochotę ucałować ziemię. I stanowczo zażądałam, że dla odreagowania muszę wejść na latarnię morska. Wszak morskie latarnie to moja kolejna fascynacja. Jednak ta w Kołobrzegu nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Pewnie dlatego, że dzień wcześniej zwiedzaliśmy o wiele, wiele wyższą latarnię w Niechorzu (TUTAJ). A może dlatego, że po rejsie torpedowcem, już nic na mnie wrażenia nie robiło 😉

Kołobrzeg widok z latarni morskiej

Kołobrzeg latarnia morska

Latarnie morskie

Kołobrzeg latarnia morska muzeum

Kołobrzeg port latarnia morska

Potem zaliczyliśmy spacer piękną promenadą i imponującym molo. Przy promenadzie knajpki i kawiarnie, z drugiej strony plaża. Bardzo nam się to podobało, bo mogliśmy spacerować nadbrzeżem i podziwiać morze, jednocześnie niekoniecznie brodząc w piasku, którego mieliśmy już trochę dosyć 🙂

Promenada w Kołobrzegu

Kołobrzeg molo

Rybitwa

W międzyczasie jeszcze zaliczyliśmy histerię Syna na Szczycie, który zgubił element z ludzika Lego. Czyli wszystko wróciło do normy 🙂
A żeby jeszcze bardziej sytuacje unormować, wizytę w Kołobrzegu zakończyliśmy… zakupami w Media Expert 😉

Po dniu pełnym wrażeń Kołobrzeg żegnał nas deszczem, który elegancko wytrzymał z rozpoczęciem padania do momentu naszego wyjazdu. Jeśli kiedyś będę mieć znowu okazję, a mam nadzieję, że prędzej niż później, to na pewno jeszcze wrócę do tego miasta na kilka wypełnionych atrakcjami godzin 🙂

Kołobrzeg latarnia morska