Nie, to nie będzie przepis na to, jak wykonać lukier do świątecznych wypieków. Chociaż, może po części… Lukier to coś, co leży na wierzchu i rzuca się w oczy, przykrywając to, co jest pod spodem. A tam może być zarówno smakowity pączek, jak i udająca go czerstwa bułka.
Lukier jest modny. Tak samo mówienie o nim. Blogom parentingowym często zarzuca się, że ociekają lukrem, pokazując piękne obrazki macierzyństwa, zamiast brutalnego real life. Jak za to pokazują szarą rzeczywistość, to zarzuca im się, że są nudne, monotonne i bez polotu. Ludziom zawsze coś będzie nie pasować, więc ten temat zostawiam.
A dlaczego u mnie, w przeważającej liczbie wypadków, jest kolorowo i wesoło, czy też, jeśli chcecie to tak widzieć – lukrowanie, to wyjaśniałam już kiedyś TUTAJ oraz TUTAJ.
W tym momencie przypomina mi się tekst z Paktofoniki, której w młodości słuchałam:
Cudownych chwil, czy przykrych incydentów
Niczego nie przegapię, wszystkie je łapię
Korzystam z talentu, przelewam go na papier”
Udział w projekcie Zwierzaki Pocieszaki przyniósł mi wiele doświadczeń do rolowania i wywijania na wszelkie sposoby.Przede wszystkim, niezmiernie zaskoczyły mnie reakcje niektórych osób. Wierzcie, lub nie, lecz w swej naiwności sądziłam, że akcji charytatywnej każdy przyklaskuje i popiera.
Jakże się myliłam! Okazało się, że akcja charytatywna potrafi ludzi kłuć w oczy!
![]() |
Fot. Renata Mrowińska dla zwierzakipocieszaki.pl |
I tu dochodzimy do lukru. Bo odbiorcy właśnie jego widzą. Pięknie wydaną, ilustrowaną książeczkę, o której piszą gazety i mówią telewizje. Widzą nas – autorki, jak rozsyłamy znad niej uśmiechy.
A czego nie widzą? Nieprzespanych nocy, wielu, wielu godzin pracy, wyrzeczeń i zaniedbywania nieraz zawodowych obowiązków, poświęceń, czasem kłótni i straconych przyjaźni, tysięcy rozmów, maili, telefonów z prośbami o pomoc, wsparcie, zainteresowanie.
No i mam teraz pytanie, bo może to ja czegoś nie rozumiem, ale jak myślicie –ile sztuk Zwierzaków Pocieszaków sprzedałoby się, gdybyśmy nie prowadziły akcji informacyjno-promocyjnej?
Tak, pewnie kupiłby ktoś z naszych, autorek, rodzin. Może kilku znajomych.
Raczej, to nie byłoby około 500 sprzedanych sztuk, tak jak jest to w tej chwili.
Przy okazji dziękuję Wszystkim portalom, profilom, blogom i innym stronom, które piszą o naszej akcji, poszerzając tym samym krąg odbiorców. Sukces Zwierzaków Pocieszaków to także Wasza zasługa!
![]() |
Aktor Piotr Cyrwus ze Zwierzakami Pocieszakami |
A sprzedaż książeczek przekłada się z kolei na ilość pieniędzy, które trafiają do chorych i potrzebujących dzieci (zauważcie, że kupując Zwierzaki Pocieszaki dokonujecie wpłaty bezpośrednio na konto Fundacji „Kawałek Nieba” – trafia tam każdy grosz!).
Do tego sama książeczka jest pięknym i wartościowym dziełem, które przynosi radość wielu małym czytelnikom. I chcę żeby świat się o tym wszystkim dowiedział.Tak, jestem dziwna.